wtorek, 31 sierpnia 2010

Pieniny

W tym roku udało mi się w końcu zorganizować pełnowymiarowy urlop, byłam bite 2 tygodnie w Pieninach. Zawędrowałam tam po raz trzeci, pierwszy raz byłam tam na wakacjach, a kolejny na praktykach terenowych ze studiów.

Pierwszy dzień szlakiem z Krościenka na Trzy Korony oraz Górę Zamkową. Kolejka do wejścia na jeden ze szczytów, Okrąglice.

Widok z owego odcinka trasy.

A to już panorama rozpościerająca się z podestu widokowego na Okrąglicy, przy lewej krawędzi nad rzeką widać Czerwony Klasztor, a po przeciwległej stronie Sromowce Niżne.


Następnego dnia traktem wybudowanym przez Krakowską Akademię Umiejętności jakieś sto lat temu przejechaliśmy rowerami do Czerwonego Klasztoru znajdującego się po stronie słowackiej.


Dziedziniec Czerwonego Klasztoru, na nim nasze rowery, a w tle górują Trzy Korony.



Widok na Trzy Korony nieopodal Czerwonego Klasztoru


Był też tradycyjnie i spływ Dunajcem, z powodu deszczów przybrało wody w rzece i płynie się szybko, a momentami nawet ciśnienie podskoczy.
 
Tak to transportują łodzie w górę rzeki.

Dzień leniwy, czyli zwiedzanie. Na początek Niedzica i zapora na Dunajcu.

Nasłynniejsza sosna reliktowa na Sokolicy, niejako już symbol Pienin, ma ponad 500 lat.

Widok na przełom Dunajca z Czartezika.

Przez okno zamku czorsztyńskiego na zamek Dunajec w Niedzicy.

Dziedziniec zamku w Czorsztynie, trochę czekałam by zrobic ujęcie bez ludzi, ale się udało jak widać.


Panorama dwóch zamków.

Kolejna wycieczka rowerowa, tym razem wciąganie rowerów do schroniska "Pod Durbaszką" by potem mieć naprawdę niezły zjazd.

Po drodze spotkaliśmy mnóstwo motyli, w szczególności Pazia Królowej, niestety Niepylaka Apollo, rzadki i zagrożony motyl, nie udało nam się nigdzie wypatrzeć.


Szlak architektury drewnianej, kościółek w Grywałdzie, niestety do środka już nie dało się zajrzeć.

Obowiązkowy punkt zwiedzania Pienin to Wąwóz Homole.

Przełęcz Rozdziela, znajduje się na granicy Pienin i Beskidu Sądeckiego.

Widok na Pieniny z miejsca skrzyżowania szlaków biegnących w Beskid.

Na zakończenie drugi raz poszliśmy na Sokolice, tym razem od strony Wąwozu Szopczańskiego.

Byłam? byłam :P żeby nie było :)

Brak komentarzy: